Frajdej najt najebałem się ( nie wiem czy ma luba w równie miły klimat wpadła) ba i to nie byle czym, a wódką z imienin i jakaś resztką znalezioną na dnie flachy w lodówce, już dawno procenty z niej spieprzyły pewnie gdzieć gdzie wszystko spieprza by odpocząć... dobry był jest jeszcze chwila i łykne... łykam mniam jeszcze chwila i zapomnę o tym pojebanym tygodniu z kupa kupy na kupie... bleee
no to popluskam się z kaczuszkami .... różową , pomarańczową to te małe i wielką niczym wielka matka rodzicielka żółtą kaczuchą- pierdziuchą :)
piątek, 7 grudnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Uuu, małe przekłamanie się tu wkradło! Aż się oburzyłam!! Żółta nie pierdzi! Pierdzą te małe kaczki! :) (poparcia tej tezy można szukać nie tylko w wannie)
Prześlij komentarz