Dziś mija dokładnie tydzień od chwili kiedy zakończył nam się w domu „Big brother” i poczuliśmy komfort obcowania w domu po dwóch tygodniach domu wariatów. Pomyślał by ktoś, że Gofer już nie popirzdża z pędzlem, szpachlą i czym on tam miał, to remontu już nie ma, skończył się. Bu, a tu klops. Siedzenie na tronie wywołuje we mnie stan poszukiwacza niedoróbek. I tak zamiast spokojnie kontemplować nad sensem istnienia to szukam i tak wynalazłem, że trzeba kaloryfer jeszcze pomalować by nie rzucał się w oczy swym pomarańczowym jestestwem, rury od gazu i centralnego bo ruszyć nie można usłyszeliśmy od włodarzy bloku, dokończyć wykończenie sufitu. Także zamiast raczyć się spokojem i pięknem nowo wyremontowanej łazienki zapieprzałem jak cyrkowiec cały tydzień by wszystko było tak jak miało być i by ze spokojem duszy powiedzieć „zajebistą mamy łazienkę”, a co bo mamy i już. Ile to człowiek przy takim remoncie zdobędzie z dziedzin mu całkowicie obcych wiedzy to się w głowie nie mieści, a tak teraz wiem co i jak i jestem gościu. Nie ma to tamto jak ma luba coś wymyśli to mucha nie siada!
„Mocherowe berety” atakują, zwierają szyki, trenują i szykują się do ataku w końcu 21 października blisko, a ojciec dyrektor jak przykazał w eterze to przykazał, także wierny wojownik wykona. Skąd takie spostrzeżenia? Otóż w sobotę do południa miałem osobliwą przyjemność raz jeszcze brać udział promocji, a był to jakiś super ekstra dopalacz. Byłem w szoku w momencie kiedy babeczki w wieku grubo po sześćdziesiątce z kijkami w łapkach popiżdżały w tą i tamtą po cycatej adeli z uśmiechem na ustach. Szok!
Słońce mi chyba przygrzało i wszędzie widzę wojowników ojca dyrektora.
„Mocherowe berety” atakują, zwierają szyki, trenują i szykują się do ataku w końcu 21 października blisko, a ojciec dyrektor jak przykazał w eterze to przykazał, także wierny wojownik wykona. Skąd takie spostrzeżenia? Otóż w sobotę do południa miałem osobliwą przyjemność raz jeszcze brać udział promocji, a był to jakiś super ekstra dopalacz. Byłem w szoku w momencie kiedy babeczki w wieku grubo po sześćdziesiątce z kijkami w łapkach popiżdżały w tą i tamtą po cycatej adeli z uśmiechem na ustach. Szok!
Słońce mi chyba przygrzało i wszędzie widzę wojowników ojca dyrektora.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz