środa, 30 stycznia 2008

Na ostro....

Pierwszy raz w życiu grzebanie w czyichś wymiotach sprawiło mi tyle radości. A tak dokładnie to co znalazłem. Jak ja się cieszyłem....

Nasze szczęście najpierw przeprowadziło destrukcje w domu po czym, postanowiło kawałek zniszczonego „ponoć szczęśliwego słonia”, a dokładnie trąby przetestować organoleptycznie. Skutkiem tego testu była wizyta w klinice. Jak dobrze, że jest tak blisko, jest tak dobrze wyposażona, a kadra tak profesjonalna.



fot. To jest ten kawałek we wnętrzu Playboya – który był przyczyną całej akcji.

Na szczęście obyło się bez skalpela i operacji....a skończyło na prześwietleniu i czyszczeniu żołądka :)

Czy zechciało wam się....? Nie krępujcie się , raz, dwa i już...

Brak komentarzy: